wtorek, 22 stycznia 2019

"Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew










Ocena 7/10








"Tannie Maria kocha gotować, rozkoszować się jedzeniem i obdarowywać nim innych. W kuchni mogłaby spędzić całe życie. Prowadzi nawet rubrykę kulinarną w lokalnej gazecie - do czasu gdy okazuje się, że czytelnicy bardziej spragnieni są porad sercowych niż kulinarnych. Wtedy odkrywa, że potrafi znaleźć lekarstwo na kłopoty miłosne niemal każdego. Nie może jednak zapobiec tragedii, która wstrząsa społecznością Karru Małego. Tannie Maria wplątuje się w krwawą intrygę i sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. A gdy poznaje komisarza Henka Kannemeyera, wpada jak śliwka w kompot..."


Na książkę Sally Andrew natknęłam się zupełnie przypadkiem (promocja w jednej z internetowych księgarni :) - gratis do większego zakupu), a że nie potrafię zostawić tak samotnej, nieprzeczytanej książki na półce to skusiłam się, żeby ją przeczytać.

Jedyne skojarzenie, jakie nasuwa mi się po lekturze tej pozycji to: całkiem apetyczny kryminał ;)
Początkowo, dość opornie mijały mi kolejne rozdziały... opis małego miasteczka w RPA, charakterystyka - na pierwszy rzut oka - dość zwyczajnych bohaterów i duuuużo przepisów... Hmm.. czy to książka kulinarna??? Poniekąd tak się zapowiadało... Jednak po wdrożeniu się w dalszą akcję, okazało się, że te przepisy to nie tylko sposób na udane danie, ale również recepta na miłość ;) 

Jako miłośniczka kryminałów, cierpliwie czekałam, aż ukaże się tytułowa zbrodnia i mimo, że trzeba było troochę poczekać to jednak było warto ;) Kiedy nastąpiła "prawdziwa" akcja, książka wciągnęła mnie już całkowicie... Niespodziewane morderstwo, w które główna bohaterka pośrednio została wciągnięta... Nie znała tej kobiety, jednak czuła, że musi to rozwiązać, w końcu ofiara potrzebowała przepisu na wyjście ze swoich problemów...
Jak to się skończyło? Przeczytajcie sami ;)

Książka Sally Andrew jest apetycznym kryminałem z dużym poczuciem humoru - inna niż standardowe kryminalne powieści. Myślę, że warto przeczytać czasami coś "innego" ;)

Zaczytanego dnia!



7 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie i chętnie bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam ;) czytając tę pozycję, można się pośmiać, ale i szybko zgłodnieć :)

      Usuń
  2. Apetycznie przyjąłem tę propozycję :) Kuchnia i sensacja to moje żywioły. Pogodzenie ich daje ciekawe efekty. Bardzo dziękuję za interesującą propozycję i pozdrawiam, Zdzisław www.krainslowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomogłam odkryć nową książkę, która tak łączy Pana zainteresowania :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Jako, że kryminały uwielbiam to, coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kryminał z dużym poczuciem humoru brzmi świetnie. ;)

    OdpowiedzUsuń

"Marlene" Hanni Munzer

Ocena: 8/10 "Monachium, lipiec 1944 roku, Marlene Kalten, przyjaciółka Debory Berchinger, stoi w milczeniu przed zbomb...