wtorek, 5 lutego 2019

"Marlene" Hanni Munzer








Ocena: 8/10







"Monachium, lipiec 1944 roku, Marlene Kalten, przyjaciółka Debory Berchinger, stoi w milczeniu przed zbombardowaną kamienicą przy Prinzregentenplatz. Myśli, że Deborah i jej mały braciszek Wolfgang nie żyją.

Nic nie jest jednak w stanie złamać żelaznej woli Marlene, która odważnie rzuca się w wir walki i staje się jedną z najbardziej poszukiwanych kobiet w Rzeszy. Poznaje niezwykłe osoby i nawiązuje wyjątkowe przyjaźnie,a w końcu spotyka miłość swojego życia - mężczyznę, który gotów jest zrobić wszystko, by uratować niewinne dzieci.

Wkrótce Marlene staje wobec tragicznego wyboru: może zmienić koleje wojny i ocalić miliony ludzi, lecz ceną za to będzie śmierć ukochanego."

Druga część niezwykłej historii w klimacie II wojny światowej - tym razem autorka skupiła się na przyjaciółce Debory, której losy poznaliśmy w "Miłość w czasach zagłady". Kolejna zaskakująca fabuła o walce z okupantem i sile kobiety, która jest gotowa zrobić wszystko, aby przeżyć i ratować najbliższych. Nawet w tak dramatycznej scenerii jest miejsce na miłość - tragiczną i trudną...ale w końcu miłość nie wybiera.
Autorka w drugiej części wciąż nie przestaje zaskakiwać akcją i dobrze dopasowanymi losami bohaterów. ;)

Polecam fanom powieści historycznych ;)


Koniecznie wcześniej przeczytajcie "Miłość w czasach zagłady"! :)


 Zaczytanego dnia! ;)

sobota, 2 lutego 2019

„Miłość w czasach zagłady” Hanni Munzer


 





Ocena: 8/10







„Kiedy Elisabeth Malpran, chcąc ratować rodzinę, wiąże się z wysoko postawionym oficerem SS Albrechtem Brunnmannem, nie wie jeszcze, że zawiera pakt z diabłem… Pakt, który położy się cieniem na życiu jej córki.
Wiele lat później młoda Amerykanka Felicity, wyrusza do Europy śladem matki, która znikła w tajemniczych okolicznościach. Podczas poszukiwań w Rzymie kobieta odkrywa mroczną historię swojej rodziny. Aby ją zrozumieć, musi się cofnąć do najbardziej ponurego rozdziału dwudziestowiecznej historii. Dramatyczne losy słynnej śpiewaczki operowej Elisabeth oraz jej córki Debory poznaje z kart odnalezionego pamiętnika. Sceną jest Monachium i Kraków lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku.
Destrukcyjny splot miłości, poświęcenia, tęsknoty i bólu rzuca się cieniem na cztery pokolenia niezwykłych kobiet, o których losach przesądziły meandry historii.”


„Miłość w czasach zagłady” jest pierwszą częścią niezwykłej historii młodej dziewczyny - Debory, której przyszło dorastać w czasach II wojny światowej. Tak młoda bohaterka musiała szybko dorosnąć, żeby przeżyć czas Zagłady… Związek jej matki Elisabeth Malpran z wysoko postawionym rangą oficerem SS miał wpływ na całe jej póżniejsze losy. Słynna śpiewaczka, nie zdawała sobie sprawy, że ślub z Albrechtem Brunnmannem odbije piętno na całej rodzinie, a przede wszystkim na życiu jej dorastającej córki.

Historyczne, nie raz brutalne wątki II wojny światowej oraz zaskakująca fabuła nadaje tej powieści niezwykły klimat. Jedyny minus, jaki mnie "drażnił" podczas lektury tej powieści to fakt, że nie jest oparta ona na prawdziwej historii. Niektóre postacie oraz wątki przywołują do autentycznych osób, jednak cała fabuła jest fikcyjna. Natomiast, jako Czytelnik, w przypadku powieści historycznych oczekuje od Autora samej prawdy.

Poza tym bardzo ciekawa historia, nie raz brutalna i dramatyczna, ale takie powinny być powieści o czasach Zagłady.

Polecam!

Druga część i dalsze losy tej historii w powieści "Marlene" ;)




Zaczytanego dnia! :)


piątek, 25 stycznia 2019

Nowy zakup! ;)


Witajcie! ;)

Ostatnio naszła mnie olbrzymia faza na powieści historyczne - wątki miłosne w tak okrutnych realiach wojny, walka o życie i prawdziwi bohaterowie, którzy są w stanie poświecić wszystko za wolność Ojczyzny. Dodatkowo, świadomość, że większość tego rodzaju książek jest oparta na faktach, napawa mnie coraz większą ciekawością i chęcią pochłonięcia niemal tych wszystkich pozycji na raz. 

W tym roku przeczytałam już: "Tatuażysta z Auschwitz" H. Morris (o którym już wcześniej pisałam), "Miłość w czasach zagłady" oraz "Marlene" H. Munzer (o których będę pisać już niebawem). Ten klimat tak bardzo mnie wciągnął, że nie mogłam się powstrzymać i nie kupić poniższych pozycji (ahh... jeszcze promocje w księgarniach internetowych tak bardzo kuszą...).




Jestem ciekawa, jaką historię dostarczą mi: "Czas burzy" A. Grzegorzewskiego oraz "Żona wyklęta" A. Śnieżko...

Może ktoś z Was czytał te powieści? Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie się ze mną podzielić Waszymi opiniami ;) Ja na pewno o tym napiszę, od razu po przeczytaniu :)

Pozdrawiam!

Miłego dnia!




środa, 23 stycznia 2019

"Tatuażysta z Auschwitz" Heather Morris






Ocena: 9/10








"Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. 
Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczanie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna - Gita. 
Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko uratuje ją. Wykorzystał swoją pozycję nie tylko, by jej pomóc. 
W obozie po raz pierwszy rozmawiali, flirtowali, wymienili pocałunki. Ich uczucie przetrwało nazistowskie piekło: po wyzwoleniu odnaleźli się, pobrali i spędzili razem resztę życia.
Lale Sokolow zdecydował się opowiedzieć swoją historię 
dopiero po śmierci Gity. To łamiąca serce, a jednocześnie pełna otuchy opowieść.
 Opowieść, która daje siłę nawet w najmroczniejszych czasach."


Tatuażysta z Auschwitz to zaskakujący dokument, o tym, co wydarzyło się ponad 70 lat temu... Nawet książka nie jest w stanie oddać tego, jak brutalna była rzeczywistość w tamtych czasach. Jednak H. Morris stara się przybliżyć czytelnikowi ten jeden z najbardziej okrutnych epizodów, jaki spotkała ludzkość. Autorka skupia się na historii jednego człowieka - z drugiej strony było ich tak wiele... Każda z osób, które stały się ofiarami czasów Zagłady, przechodziła piekło na ziemi...

Powieść ta opisuje prawdziwą miłość, która rozkwitła w najgorszym, w tamtych czasach, miejscu na ziemi - w Auschwitz. Uczucie między Lale a Gitą, było tak silne, że pomogło przetrwać im ten najtrudniejszy okres.  Mimo tak szerzonej nienawiści oraz brutalności, tylko miłość mogła ich uratować...

Realistyczne obrazy, oparte na faktach (chociaż ostatnio podlega to dość obszernej dyskusji i ulega wątpliwościom...), piękna miłosna historia, która pokazuje, że prawdziwe uczucie, może wiele przetrzymać i jest gotowe na bardzo dużo poświęceń. Autorka ukazuje dzieje Lalego z dużą powściągliwością i nie pozwala, aby ani jej własny głos zdominował narrację, ani na to, aby miłosna historia przysłoniła wątek wojny, wywózek oraz walki ludzi o życie. Jednocześnie dokument ten, jest napisany w takim stylu, że nie powoduje, aż tak mocnego szoku i obrzydzenia, jak inna literatura obozowa.
Pomimo to, lektura ta nakłania do refleksji i nie pozostawia człowieka obojętnym.

Polecam, każdemu od czasu do czasu wziąć do ręki tego typu książki, które pozwalają poznać realia tamtych potwornych czasów...

Czytaliście? Zachęcam do podzielenia się swoją opinią :)

Zaczytanego dnia!




 

wtorek, 22 stycznia 2019

"Uprowadzona" Charlie Donlea









Ocena: 10/10






" W trakcie wakacyjnej imprezy na plaży giną Nicole Cutty i Megan McDonald. Obie dziewczyny zostają porwane, a wszelki ślad po nich ginie. Jednak jakiś czas potem ledwo żywa Megan cudem ucieka z bunkra ukrytego w głębokim lesie.
Rok później ocalona dziewczyna wydaje książkę o swoim porwaniu, która szybko staje się bestsellerem, a ona sama ulubienicą mediów. Historię jej dramatycznej ucieczki zaburza tylko jeden szczegół: Nicole nadal nie odnaleziono.
Tymczasem Livia, starsza siostra zaginionej dziewczyny, która pracuje w prosektorium, trafia na trop, który łączy zaginięcia dziewczyn w całym kraju. Kontaktuje się z Megan i szybko okazuje się, że to, co można przeczytać w jej bestsellerowej książce to tylko część prawdziwej, dużo bardziej przerażającej historii."


Czy też tak czasem macie, że kupując książki idziecie po konkretną powieść, a ostatecznie wychodzicie ze sklepu z całkiem inną? Mam nadzieję, że nie jestem z tym sama :D Właśnie tak było i  w tym przypadku. Przeglądając pozycję swoich ulubionych autorów kryminalnych (m.in. Jo Nesbo <3), spotkałam się z tą nieznaną dotychczas dla mnie autorką: Charlie Donlea. Tytuł ciekawy... zapowiedź zaskakująca, pomyślałam, ze spróbuję czegoś innego i zaryzykuję... I powiem Wam, że WARTO BYŁO!

"Uprowadzona" oficjalnie została zapisana na mojej liście ulubionych kryminałów :)

Uwielbiam książki, które pozwalają czytelnikom "pogłówkować" - Kto jest mordercą? Gdzie faktycznie jest zaginiona? Odnajdą ją żywą, czy może faktycznie doszło do tragedii? Trzymanie w napięciu, tak, że ciągle chce się więcej i więcej... i te nieprzespane noce ;) Tak, właśnie te cechy powinien zawierać dobry kryminał - i tak właśnie było podczas lektury "Uprowadzonej". 

Dlaczego jednej z dziewczyn udało się uciec? Gdzie jest druga porwana? Czy nie jest już za późno, w końcu minął rok...? 
Zostawiam Was, z tymi pytaniami, żebyście sami sięgnęli po tę powieść i uzyskali odpowiedź ;)

"Tym razem prawda to dopiero połowa historii"

POLECAM! ;)

Zaczytanego popołudnia! ;)





"Przepisy na miłość i zbrodnię" Sally Andrew










Ocena 7/10








"Tannie Maria kocha gotować, rozkoszować się jedzeniem i obdarowywać nim innych. W kuchni mogłaby spędzić całe życie. Prowadzi nawet rubrykę kulinarną w lokalnej gazecie - do czasu gdy okazuje się, że czytelnicy bardziej spragnieni są porad sercowych niż kulinarnych. Wtedy odkrywa, że potrafi znaleźć lekarstwo na kłopoty miłosne niemal każdego. Nie może jednak zapobiec tragedii, która wstrząsa społecznością Karru Małego. Tannie Maria wplątuje się w krwawą intrygę i sprowadza na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. A gdy poznaje komisarza Henka Kannemeyera, wpada jak śliwka w kompot..."


Na książkę Sally Andrew natknęłam się zupełnie przypadkiem (promocja w jednej z internetowych księgarni :) - gratis do większego zakupu), a że nie potrafię zostawić tak samotnej, nieprzeczytanej książki na półce to skusiłam się, żeby ją przeczytać.

Jedyne skojarzenie, jakie nasuwa mi się po lekturze tej pozycji to: całkiem apetyczny kryminał ;)
Początkowo, dość opornie mijały mi kolejne rozdziały... opis małego miasteczka w RPA, charakterystyka - na pierwszy rzut oka - dość zwyczajnych bohaterów i duuuużo przepisów... Hmm.. czy to książka kulinarna??? Poniekąd tak się zapowiadało... Jednak po wdrożeniu się w dalszą akcję, okazało się, że te przepisy to nie tylko sposób na udane danie, ale również recepta na miłość ;) 

Jako miłośniczka kryminałów, cierpliwie czekałam, aż ukaże się tytułowa zbrodnia i mimo, że trzeba było troochę poczekać to jednak było warto ;) Kiedy nastąpiła "prawdziwa" akcja, książka wciągnęła mnie już całkowicie... Niespodziewane morderstwo, w które główna bohaterka pośrednio została wciągnięta... Nie znała tej kobiety, jednak czuła, że musi to rozwiązać, w końcu ofiara potrzebowała przepisu na wyjście ze swoich problemów...
Jak to się skończyło? Przeczytajcie sami ;)

Książka Sally Andrew jest apetycznym kryminałem z dużym poczuciem humoru - inna niż standardowe kryminalne powieści. Myślę, że warto przeczytać czasami coś "innego" ;)

Zaczytanego dnia!



niedziela, 12 sierpnia 2018

"Matka mojej córki" Magdalena Majcher









Ocena: 8/10







"Nina w wieku szesnastu lat przeżyła pierwszą miłość i... zaszła w ciążę. Teraz niechętnie przyjeżdża do rodzinnej Czeladzi. Życie zmusza ją jednak do porzucenia kariery w bankowości i powrotu do domu. Musi uporać się nie tylko ze śmiercią ojca, ale również z własną przeszłością...
Czy Nina znajdzie w sobie odwagę, by stanąć oko w oko z prawdą? Czy będzie potrafiła naprawić błędy przeszłości i stać się matką dla swojego dziecka?"

Wzruszająca historia matki, która w młodym wieku została namówiona do bardzo trudnej decyzji, jakim jest oddanie własnego dziecka. Jednak mimo upływu lat i rozłąki, miłość matki do córki, nie maleje. Więź matka-córka, jaka powstała w dniu narodzin, jest tak silna, że przezwycięża wszelkie kłamstwa i rodzinne tajemnice. Czy po upływie prawie szesnastu lat, kobiety będą mogły odnaleźć wspólny język i odbudować, to co zostało naruszone tyle lat temu?

Powieść przeczytałam jednym tchem, wciągnęła mnie od samego początku i trzymała w napięciu do samego końca. Lekka książka, którą czyta się szybko (w jedną, może dwie noce ;)). Przyznam, że główny wątek, był do przewidzenia już od pierwszych stron, jednak styl pisania autorki i zaskakujące nowe wątki, wciągnęły mnie tak, że nie mogłam doczekać się rozwiązania sytuacji.

Bardzo polecam książkę "Matka mojej córki" tym, którzy lubią lekkie i wzruszające powieści :)

Czytaliście? :)

Miłego dnia!


"Marlene" Hanni Munzer

Ocena: 8/10 "Monachium, lipiec 1944 roku, Marlene Kalten, przyjaciółka Debory Berchinger, stoi w milczeniu przed zbomb...